zaakceptuj siebie...to nie takie trudne
Stereotypów jest wiele, niektóre są ok i można na nie przymknąć oko ale są też takie,które potrafią skrzywdzić...
od zawsze trwa batalia i podział na tych chudszych i grubszych
Nie wiem skąd to się tak na prawdę bierze,nie jestem psychologiem ale wiem ,że umiejętności akceptacji siebie nie zdobywa się ot tak z dnia na dzień. Są tacy szczęściarze,którzy kochają siebie, kochają to jak wyglądają i jacy są - ja do takich należę i opowiem wam jak do tego doszłam,ciężką drogą .I nie jest to narcyzm a pogodzenie się z samym sobą i życie w wewnętrznym spokoju i komforcie...
Każdy z nas chodził kiedyś do szkoły, wiecie jakie dzieci potrafią być złośliwe..niby nic konkretnego nie powiedzą ale potrafi zaboleć jak cholera a najgorsze jest to,że takie rzeczy pamięta się zawsze...
W podstawówce i gimnazjum byłam wyśmiewana przez rówieśników...bardzo mnie to bolało ale nie dałam tego po sobie poznać aby nie dawać im satysfakcji,byłam silna i dzielnie znosiłam te wszystkie przezwiska,które tak na prawdę do dzisiaj nie wiem skąd się wzięły..zdarzało się płakać po kątach w domu bo jako dziecku ciężko było mi się z tym pogodzić..wyobraźcie sobie ,codziennie idziecie do szkoły i codziennie przez około 6 lat jesteście poniżani przez innych ,którzy niczym się nie różnią, są tacy sami,mają dwie ręce dwoje oczu nic was spośród nich nie wyróżnia a jednak traktują was jak kogoś innego,gorszego nie wiem nawet jak to nazwać...nie było nic w moim wyglądzie co mogłoby dać im powód do takich zachowań a jednak uwzięli się na mnie a ja musiałam sobie jakoś z tym poradzić...było to bardzo niesprawiedliwe wobec mnie i choć mam dziś już prawie 30 lat to nadal mam w środku garstkę żalu do tych osób . O dziwo dziś normalnie z nimi rozmawiam bo "wyrośli" z tych głupich zachowań...ale do czego zmierzam i co ma na celu ten wpis..Otóż przez całą tą sytuację nabrałam trochę kompleksów..choć wyglądałam normalnie wydawało mi się,że jestem za gruba.Teraz z perspektywy czasu uważam to za głupotę bo miałam wówczas na prawdę fajną figurę..dziś po dwóch ciążach mogłabym sobie ponarzekać :D
Jako nastolatka kupowałam wszystkie te słynne pisemka dla dziewczyn,w których pisali takie bzdury,że głowa mała. Wszędzie tylko hasła: "bądź szczupła,jak schudnąć w 7 dni" itp . Telewizja bombardowała i nadal to robi idealnymi figurami kobiet,więc kompleksy rosły a ja malałam wraz z nimi i byłam wycofana z świata.
Na szczęście mam ten okres za sobą teraz noszę rozmiar XL i wiecie co w nosie mam co inni o mnie myślą, czy nosząc większy rozmiar niż inni jestem złym człowiekiem i robię komuś tym krzywdę? NIE! Jestem jaka jestem bo taka chcę być..gdybym chciała mieć rozmiar S po prostu bym schudła ale po co ? Dobrze się czuję w swoim ciele,mój mąż mnie kocha taką jaka jestem, mam pracę,dzieci, i wszystko to samo co mają inni w rozmiarze S, mam cellulit i "motylki" na rękach ale czy to mi w czymś ujmuje mojej osobowości? Fakt czasami mam złe dni i myślę sobie,że jestem za gruba a później pukam się w czoło i wracam na ziemię :) Gdy mierzę fajną sukienkę w sklepie i jest lekko za ciasna to też pojawia się chwila złości na samą siebie ale to mija, szczuplejsi też mają dylemat bo wszystkie ubrania są nich za duże. Popatrzmy na siebie z trochę lepszej strony...Nie przejmujmy się krytyką i słowami innych bo to co oni powiedzą może zaboli ale nie wniesie nic do naszego życia, te osoby przecież nic dla nas nie znaczą więc po co ich słuchać?
Lubię siebie i swoje nieidealne ciało również,nie chcę tego zmieniać bo życie mam jedno i wolę skupić na przyjemniejszych rzeczach niż waga :D Jestem ładna,mądra mam super nieidealnego męża i dwoje dzieci,które doprowadzają mnie czasami do szału ale takie jest życie...to co kreują i pokazują w telewizji to jedna wielka ściema.
Po to jesteśmy różnorodni by świat nie był nudny..są ludzie ,wysocy,niscy,o innym kolorze skóry i o innej masie ciała i czy to nie jest fajne? Owszem chcesz być szczupła bądź, przecież robisz to dla siebie abyś się lepiej poczuła.
Ja tego nie potrzebuję, jest dobrze tak jak jest...i żałuję,że tak późno do tego doszłam...ale w życiu jest tak,że na wszystko potrzeba odpowiedniego czasu, musi przyjść ten moment abyśmy zrozumieli pewne sprawy i przestawili swoje myślenie...Moje doświadczenia życiowe miały spory wpływ na sposób mojego myślenia...obecnie z pełną świadomością mogę powiedzieć,że lubię siebie,lubię ubierać sukienki i w ciepłe dni ubieram spodenki choć mam grube nogi :D ale to są moje nogi i ja je lubię :D
A teraz pomyślcie sobie ,że jestem dumna z tego gdzie jestem i co mam. Osoby,które kiedyś wyrządziły mi krzywdę przyczyniły się do tego,że obecnie jestem taką osobą w tej chwili i za to mogę im podziękować, bo nabrałam przez to dużo siły,cierpliwości i wytrwałości.... Kult wagi i idealności nie dotknął mnie na tyle abym chciała coś zmieniać.
I niby to jest takie oczywiste bo wszędzie się trąbi o akceptacji a jednak gdzieś z tyłu głowy mamy zakodowane jak roboty :"muszę być piękna,szczupła,idealna,dobrze ubrana itp"
Nie dajmy się zmanipulować, nikt nie jest gorszy ani lepszy wszyscy jesteśmy ludźmi a co za tym idzie jesteśmy TACY SAMI! Nie można kogoś dyskryminować ze względu na wagę, niby jesteśmy takim cywilizowanym krajem a daleko nam jeszcze to prawdziwej "ludzkości". Czasami mam wrażenie ,że ludzie zapomnieli kim tak na prawdę są.Nie ma tutaj podziału na ludzi i nie ludzi...Trzeba to w końcu świadomie zaakceptować i nie oceniać innych po tym co mają,kim są i jak wyglądają bo nie jest to wyznacznik
Nie pytajcie co trzeba zrobić? po prostu stańcie przed lustrem ,ubierzcie się fajnie w ulubione rzeczy i popatrzcie na siebie...czy wyglądasz aż tak źle? No pewnie ,że nie . Podobaj się sobie, powiedz to do lustra i powtarzaj sobie najczęściej jak tylko możesz...lustro to przyjaciel, więc warto mu zaufać i częściej do niego zaglądać...Masz telefon więc go wykorzystaj,rób miliony swoich zdjęć, ja mam w telefonie pełno swoich selfie i innych różnych,często je oglądam i myślę sobie : "jak ładnie tutaj wyglądam"
pewność siebie przyjdzie z czasem i wtedy zobaczysz jak dobrze jest ją mieć :)
Bądźmy ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu...
pozdrawiam
lawendowa M
Bardzo mądry artykuł. Ja jestem dziewczyną, która od zawsze miała kompleksy. Nie były one spowodowane nawet docinkami rówieśników lecz raczej durnymi reklamami pokazującymi wychudzone i sztuczne modelki. Odebrało mi to całą radość z życia, bo w głowie miałam tylko jedno zrobić wszystko by być idealną. nic innego nie miało znaczenia nawet relacje z ludźmi. W końcu morderczą pracą osiągnęłam cel ale za jaką cenę? Zajęło mi to wiele lat gdzie zamiast rozwijać swoje pasje zainteresowania ja byłam skupiona na wyglądzie.Zostałam z niczym a dobry wygląd cóż... bez ciężkiej pracy szybko odchodzi w zapomnienie. nie zbudowałam w życiu nic trwałego, nie rozwinęłam się. dziś żałuję. Najgorsze to ,że wieloletnie diety wpędziły mnie w poważne choroby które mogą trwać do końca mojego życia. Sama zrobiłam z siebie osobę okaleczoną a miałam tyle możliwości.Ledwo ukończyłam studia już wtedy zmagając się z ciężką depresją spowodowaną niedożywieniem! Smutne może moja historia da do myślenia młodym dziewczynom.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTwoja historia jest trudna ale pokazuje wiele...dziekuję Ci za Twój komentarz i za to,że odważyłaś się podzielić z innymi swoim doświadczeniem..Ściskam Cię mocno i pozdrawiam
Usuń